sobota, 26 kwietnia 2008

.:I tak zaczynamy 26 kwietnia.:.

Plany na dzisiaj zlot, tor GP, plaża, Catollica. I wszystko realizujemy ;)
Mnie i Natalię (lat 17 - dzielna dziewczyna ;) po 1600km by się wygrzać, ściągają z plaży siłą, niestety wszystko odbywa się w tempie ekspresowym, jemy pyszny obiad w prawdziwej włoskiej knajpie (dlaczego tak piszę dowiecie się później), delektujemy się widokami.
Następnie lody w Catollice, nie wiem czemu, ale na każdym kroku Włosi robią nam zdjęcia, a na nasze motocykle spoglądają z nie dowierzaniem.
Ruszamy na zlot, tam czeka Nas parada po torze GP, telewizja, fotoreporterzy, Ślimak przed trybunami stawia swoje M1800 na jednym kole na 50cm!!! Później robimy VanVanem okrążenia na czas w tej konkurencji w gronie SCPc również bryluje Ślimak.
Robi się późno wracamy do ośrodka na kolację, na która ma być pasta z żeberkami (brzmi apetycznie, prawda?!) i kiełbaski z grilla. No i czekamy... Włosi już zjedli, a my nadal czekamy... W końcu kuzynka Mikiego, która mieszka we Włoszech się wkurzyła (czyt. zna Włoski) i pyta się właściciela ośrodka, czy przypadkiem o Nas nie zapomniał, On nas uspakaja, więc grzecznie... dalej czekamy. W końcu przynoszą coś na talerzach. Dlaczego coś? Bo to pasty na oczy nie widziało, a żeberka to może kiedyś koło tych klusek w lodówce leżały, a te kiełbaski... to były kiełbaski?!? Zaczynamy wątpić w kuchnie włoską, ale jesteśmy tak głodni, że potulnie to zjadamy. Miki chce płacić, ale potrawy przez dwie godziny czekania podrożały dwukrotnie... W końcu rodzina Mikiego nie wytrzymuje (dobrze, że Nas odwiedzili, bez włoskiego z tubylcami nie da się dogadać). Kończy się na okrzykach, by spalić tą budę... naprawdę zrobiło się gorąco..., a mówią, że motocykliści są agresywni...
Ruszamy na zlotowisko, mamy szansę na 3 nagrody z 4. I co... zdobywamy je :) Za największy dystans (kolega Dino), najstarszy uczestnik imprezy (Łypiący vel. Nestor - Włosi rzucili się z aparatami na Nestora, rozdawał autografy, udzielał wywiadów i najczęściej zadawane pytanie brzmiało „czy naprawdę tyle kilometrów przejechał sam?”) no i puchar dla Najliczniejszego Klubu uczestniczącego w imprezie. SCPc GÓRĄ!!!

Brak komentarzy: