
pakowanie umilał nam mi-raz grając na swoim akordeonie, sąsiadami okazali się Polacy, którzy ujawnili się po tym gdy usłyszeli melodię polskich piosenek (jak się okazało, kończą już swoją dwutygodniową wyprawę).

Zatrzymaliśmy się też dzisiaj na stacji Rjukanbanen, z której to Niemcy mieli transportować "ciężką wodę".
Wjeżdżaliśmy coraz wyżej, widoki były urzekające, do tego co jakiś czas czekały nas odcinki specjalne
składające się z żwirowo-szutrowej drogi, na której rzucało jak diabli.

Ponieważ zbliżały się chmury deszczowe, a i w siodełku siedzieliśmy już dosyć długo postanowiliśmy się zacząć rozglądać za kempingiem (nauczka z dnia poprzedniego ;)
Zanim się obejrzeliśmy trafiliśmy na sympatyczny mały camp, po krótkiej negocjacji stwierdziliśmy, że
parkujemy rumaki i na dziś dosyć atrakcji.
Co do końca nie było prawdą, gdyż wieczór spędziliśmy bawiąc się wyśmienicie, za oknem padał deszcz, a my zintegrowani w jednym domku, śpiewaliśmy, tak jakby jutro miał się skończyć świat, nawet milczący Nestor podśpiewywał ciuchutko piosenki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz